sobota, 13 sierpnia 2016

Między alejkami - część 4


Coraz bliżej końca!
Opowiadanie będzie miało jednak 6 części, a nie 5, tak jak to przewidywałem na początku. Mimo tego postaram się sprężyć, by je możliwie jak najszybciej zakończyć, ale jednak, by to zrobić potrzeba mi waszych opinii, więc proszę tych co czytają, a nie komentują o to, by się śmiało wypowiadali i odpowiadali na zadane pytania lub pisali coś od siebie, jeśli tak wolą.


Są ludzie, są serca
Jeden żar
Są myśli namiętne
W twoich ja...
(Chojnacki – Niecierpliwi)

Julia tego wieczora nie mogła zasnąć. Tuliła do siebie swojego pupila, który nawykł do spania w łóżku i rozmyślała jak to będzie. Tworzyła w głowie różne scenariusze, by być na wszystko przygotowaną. Zastanawiała się też czym Daniel jej tak zaimponował. Doszła do wniosku, że otwartością, w której jednak gnieździła się pewna doza skrytości, a ta z kolei fascynowała, a fascynacja zazwyczaj przyciągała i tak też było w tym przypadku. Poza tym różnił się od jej rówieśników. Nie rzucał głupimi, chamskimi dowcipami i uwagami. Nie wyglądał też na takiego, który chce ją jedynie zaliczyć. Był zwyczajnie miły, jej zdaniem zupełnie nieprzesadzony, jakkolwiek głupio to określenie brzmiało. No i polubił Elvisa, a Elvis polubił jego.
W głowię nastolatki trwało więc istne love story, które o tak późnej porze przywoływało różne wyobrażenia, a te z kolei popychały do zaspokajania samej siebie. W myślach kochała się z Danielem właśnie trzeci raz, kiedy zadzwonił jej budzik. Specjalnie ustawiła go tak wcześnie, by zdążyć się dokładnie przygotować. W planach miała wziąć prysznic, wyprostować włosy, zrobić dokładny... dokładniejszy niż zazwyczaj makijaż, oraz wybrać idealny na tę okazję strój.
Podczas wybierania ubrania, wzięła pod uwagę wiek mężczyzny. Wiedziała, że większość ludzi jedynie bzdury plecie o tym, że to tylko nic nieznaczące cyfry, a naprawdę to oceniają dokładnie tak samo jak ta mniejszość, która przynajmniej czyni to szczerze. Ona sama nie miała nic do ludzi, którzy byli w związku, a których dzieliła sporawa przepaść, jednak podobnie jak większość, gdy widziała dorosłego mężczyznę w koszuli, obściskującego małolatę w dresie, to chciało jej się śmiać, dlatego sama postanowiła nie tworzyć takiej komedii i ubrać się codziennie, ale jednak bardziej elegancko niż zazwyczaj... po prostu doroślej. Uznała, że czarne spodnie, biała bluzka z błyszczącymi, srebrnymi akcentami oraz czerwona marynarka są idealne na taką właśnie okazję.
Kiedy przygotowania dobrnęły już do końca, to Julia zaczęła żałować, że zwlekła się z łóżka tak wcześnie, bo teraz nie miała już niczego do roboty, a nieproszone myśli znowu zaprzątały głowę. Denerwowała się, choć nie chciała tego przyznać, nawet sama przed sobą. Ściągnęła smycz, która przewieszona była przez stacjonarny rowerek, który od bardzo wielu miesięcy służył jedynie jako ozdoba jej pokoju, ewentualnie wieszak na ubrania i zdecydowała się zająć Elvisem, by choć odrobinkę czas zaczął szybciej płynąć.
W końcu wybiła godzina spotkania. Przywiązała niebieską smycz do podłokietnika krzesła i wyczekiwała pojawienia się Daniela. Mijały minuty, które przerodziły się w ponad pół godziny, gdy mężczyzna zjawił się przy stoliku.
Spóźniłem się? – zapytał całkiem zwyczajnym tonem, choć ona spodziewała się jakiś... jakichkolwiek przeprosin za taką obsuwę w czasie.
Odrobinkę – odpowiedziała nieuprzejmym warknięciem.
Lody i ciacho ci to wynagrodzą – nie zapytał, stwierdził, a potem przekazał jej kartę, którą odebrał od kelnera. – Jaki smak? – zapytał.
Żaden. Nie lubię lodów. Cappuccino, poproszę.
Jak można nie lubić lodów? – dziwił się na głos, jakby sam do siebie, ale wypowiadając te słowa spojrzał na kelnera, który nienagannie ubrany w białą koszulę i czerwoną muszkę, w odpowiedzi jedynie wzruszył ramionami. – Też nie rozumiem – przyznał Daniel.
Dla pana to co zwykle?
Tak, mała czarna, ale podwójna, więc duża, gorzka, a do tego szarlotka z lodami waniliowymi na osłodę.
Ale szarlotkę lubię – wtrąciła Julia.
W takim razie, dwie szarlotki. – Uniósł dwa palce do góry i nimi zamachał, dokładnie w taki sposób jakby pokazywał „Victorię”.
Kelner odszedł, a Julka wtedy dopiero uważniej przyjrzała się Danielowi. Wyglądał dokładnie tak samo jak zawsze, nawet ubrany był podobnie, jeśli nie identycznie. Postanowiła nawet o to zapytać, choćby po to by rozpocząć jakiś temat, ale nie miała pojęcia jak to zrobić.
Ładnie dziś wyglądasz – rzucił niespodziewanie.
Słowa Daniela wyrwały ją z rozmyśleń i już miała mu podziękować, gdy przyuważyła, że mężczyzna sięga dłońmi do jej psiaka i go głaszcze.
Czyżby nowa obróżka? – zagadywał dalej Elvisa.
W końcu przestał głaskać pupila i spojrzał na jego właścicielkę z łobuzerskim uśmiechem.
Ty też ładnie dzisiaj wyglądasz – wypowiedział dokładnie w taki sposób, jakby uważał, iż ona od niego tego oczekuje.
A ty wyglądasz tak jak zawsze – odpowiedziała niezbyt miło.
W tym akurat nie ma niczego dziwnego. Nienawidzę zakupów i szczerze mówiąc, to nie mam na nie czasu, więc gdy trafiam przypadkiem na coś co mi się podoba i też na mnie pasuje, a przy okazji też cena nie jest wygórowana, to biorę trzy... czasami cztery komplety i noszę póki się nie zużyją.
Naprawdę? – zdziwiła się.
Tak i to ma swoje plusy. Kiedy kupi się wszystko takie samo, to przy praniu nie trzeba się głowić nad podziałem na kolory. Po prostu te same koszulki pierze się razem, te same bluzy razem i te same dżinsy razem. Trzy prania i z głowy.
Rozbawił ją, więc się zaśmiała, a on lekko uśmiechnął. Kelner przyniósł im zamówienie. Daniel oczywiście zaczął od lodów.
Czym się tak właściwie zajmujesz?
Obecnie? Robieniem dobrego wrażenia.
Nie o to pytałam – zauważyła, ale nie była zagniewana z powodu, że stosuje uniki. Tak naprawdę, to zaczynała się świetnie przy nim bawić i gdzieś znikł cały wcześniejszy stres i zdenerwowanie, które towarzyszyły jej od samego ranka, a nawet od początku trwania nocy.
Jakby to powiedzieć... byłem bardzo trudnym dzieckiem. Zmieniałem co rok, czasami częściej, szkoły. Rodzice, jak zbliżała się wywiadówka, to ciągnęli zapałki. Ojciec już wolał wtedy myć okna i sprzątać w domu, niż iść do mojej wychowawczyni.
Naprawdę?
Mówię całkiem poważnie. Jednak jakąś szkołę skończyć musiałem i tak padło na mechanika samochodowego. Zajmuję się tym do dziś, ale jednak bardziej hobbystycznie. Lubię czasami pogrzebać, podłubać. Skupuję stare auta, których komuś nie chce się naprawiać, odnawiam je i sprawiam by jeździły. Niektóre sobie zostawiam, co nie jest zbyt mądre zważywszy na to, że nie mam prawa jazdy.
Jeździsz bez prawa jazdy?
Tylko czasami. Resztę aut wystawiam na akcje.
Da się z tego wyżyć?
Gdybym się tym zajmował na poważnie, a nie gdy mi się chce, gdy ma ochotę, gdy mam dobry dzień, to tak, dałoby się z tego wyżyć, ale do tego potrzeba byłoby tego czego ja nigdy nie miałem.
Czyli czego?
Konsekwencji. Rutyny. Nie umiem działać rutynowo – przyznał. – Szybko się nudzę.
Kobietami też?
Różnie, ale jak kiedyś byłem z jedną dłużej, to faktycznie co rano wstawałem do pracy i wtedy zajmowałem się swoją pasją na poważnie. Myślę, że też wtedy było inaczej, bo nie miałem innego wyjścia, ale potem... chrzestna pojechała do dzieci za granicę i dała mi mieszkanie, zmarli też dziadkowie i uczynili dokładnie to samo. Wynająłem je, więc miałem stałą pensję bez konieczności wychodzenia z domu.
Do dziś z tego żyjesz – wywnioskowała.
Tak, ale dziś mam więcej takich mieszkań. Starałem się żyć skromnie, oszczędzałem i kupowałem kolejne, zwłaszcza, gdy sprzedałem jakiś samochód, na który był popyt, a którego trudno było dostać. A ty, czym się zajmujesz, poza chęcią zdania matury? – Uśmiechnął się, znowuż przypominając sobie z jak bardzo młodą osóbką ma do czynienia.
Szukam pracy, choćby jakieś na wakacje, a potem się zobaczy. Wszystko od tej matury zależy.
Nie zrozumiem twojego stresu i chęci jej zdania, bo sam nigdy do matury nie przystąpiłem, ale podziwiam za same chęci i ambicję. Zawsze lubiłem ambitnych ludzi i ceniłem tych konsekwentnych, choć sam do nich nigdy nie należałem.
Ale zawsze chciałeś.
Może, ale nie wychodziło, więc sobie odpuściłem. – Ułamał odrobinę szarlotki i podsunął ją psu pod sam nos.
Co robisz!? – uniosła się.
Karmię Elvisa, by mu smutno nie było.
On nie może jeść takich rzeczy, jeszcze się pochoruje.
Nie znam nikogo kto by zachorował od szarlotki – stwierdził i dalej dokarmiał psiaka. – Mój kot na przykład je wszystko. Lepiej, by miał krótsze, ale szczęśliwsze życie, niżeliby miał pożyć rok czy dwa dłużej, ale musiał sobie wszystkiego odmawiać. Sam też bym tak wolał.
Jak go nazwałeś? – zagadnęła.
Tak właściwie to jest to ona. Zwie się Paskuda.
Julia zaśmiała się i przez to o mało co, a poplułaby się kawą, bo Daniel odpowiedział akurat w chwili, gdy wzięła spory łyk.
Jest brzydka?
Nie, tylko niegrzeczna. Z resztą sama oceń. – Wyjął telefon z kieszeni dżinsów, wszedł do galerii i podsunął go dziewczynie pod nos.
Julia chwyciła za sprzęt i przyjrzała się puszystej, czarnej kotce, która miała biały krawat oraz białą plamę na nosie. Stworzenie było bardzo grube i nasuwało na jej myśl określenie Beny Kuleczka.
Brunetka już miała oddać telefon Danielowi, ale pochwyciła go tak, że naruszyła dotyk i zdjęcie się zmieniło. Jej oczom ukazał się wózek dziecięcy. Był popielaty i miał akcenty w kolorze delikatnego różu. Był pusty. Przyjrzała się mężczyźnie, który siedział naprzeciwko niej uważniej.
Coś się stało? – zapytał, jakby wyczuwając jej zmieszanie.
Nie, nic. – Przesunęła na kolejną fotografię, ale tam były części samochodowe, na kolejnej sam samochód, aż w końcu znów natrafiła na wózek, tym razem biały, skórzany, na dużych kółkach i wahaczach, które zapewniały swobodne kołysanie gondolą. – Masz zdjęcia wózków dziecięcych w telefonie – powiedziała, oddając szatynowi komórkę.
Jej słowa zupełnie go nie uderzyły, a przynajmniej sprawiał takie wrażenie. Przejął od niej telefon, schował go do kieszeni, napił się i odpowiedział:
Siostra wysyłała szwagrowi, gdy wybierali pojazd dla pierworodnej. Pomagałem. – Uśmiechnął się uroczo, zupełnie tak jak chłopie, który jest dumny z tego, że uczynił jakiś dobry uczynek.
Rozumiem i przepraszam, pomyślałam, że...
Że skoro jestem przed czterdziestką, to statystycznie już powinienem mieć jakieś jedno i trzy czwarte dziecka płaczącego mi w domu, tak?
Tak – przyznała.
Nie jestem ojcem – zaprzeczył szybko, by nie było co do tego żadnych wątpliwości.
Julia jakby mimowolnie zaczęła sunąć wzrokiem po dłoniach mężczyzny. Szczególnie przyglądała się serdecznym palcom, ale nie miał na żadnym z nich obrączki. Poczuła się uspokojona i po zjedzeniu ciastka oraz wypiciu kawy przystała na jego propozycję wspólnego spaceru. Uprzedził ją, że będą musieli spacerować bardzo powoli, a i z jego biegania będą nici przez dłuższy czas.
Taka ciężka rzecz przygniotła mi stopę, złamałem dwa palce.
Dopiero po tych słowach spojrzała w dół na nogi Daniela i przyuważyła, że mężczyzna jest w sandałkach i ma założony jakiś usztywniacz oraz bandaż na palcach prawej stopy.
To też dlatego się dzisiaj spóźniłem – wyjaśnił. – Wczoraj nie pojechałem na pogotowie, bo było późno i sądziłem, że mi samo minie, jak krew przestanie się lać. No i przestała, ale bolało nadal tak samo. Spać nie mogłem.
Ja też, ale z innego powodu – przeszło jej przez myśl, ale postanowiła pozostawić ją jedynie dla siebie.

Trzy krótkie pytania:
1. Chcieliście dłuższą rozmowę Julii i Daniela. Dostaliście ich wspólne spotkanie, takie nieco dłuższe niż zazwyczaj. Co teraz o nich myślicie?
2. Co waszym zdaniem Julia widzi w Danielu i odwrotnie, co on widzi w niej?
3. Zdjęcia wózków w telefonie komórkowym. Jak sądzicie, czy Daniel powiedział dziewczynie prawdę?

14 komentarzy:

  1. W jednym się z Danielem zgodzę - jak można nie lubić lodów?! :) Ja je uwielbiam, mogłabym jeść codziennie(a można, bo lody nie tuczą, nie, nie) i można mnie nimi łatwo przekupić.
    Rozbawił mnie komplement, który Daniel skierował do psa. Julka już była taka zadowolona, że to do niej, a tu dupa, mówił do Elvisa. Ale muszę powiedzieć, że dziewczyna mi zaimponowała tym, że nie siedziała rozanielona, wpatrzona w Daniela, tylko była naturalna, normalna, a nawet przez chwile chłodna, co mu się należało za to spóźnienie. Dziwi mnie, że Daniel zamiast powiedzieć co mu spadło na noge, powiedział, że coś ciężkiego, a zazwyczaj mówi się co, zamiast że coś. Ogólnie, to dla mnie on ściemę wali non stop i to nawet nie za dobrą.
    Mam nadzieję, że ta Julka to jednak na tyle mądra, że się nie przywiąże do niego.
    1. Co myślę, to już jest mniej więcej u góry. Myślę, że następne spotkanie, które będzie na pewno, to już będzie seks, skoro i Julia z fantazjami tak wystrzeliła. Na mnie Daniel by tą rozmową jakiegoś niesamowitego wrażenia nie zrobił, ale może to też dlatego, że ja po prostu go nie lubię. Co do Julii, myślę, że zrobił i o ile wcześniej myśli o wyrzeźbionym panu Danielu z parku były częste, o tyle teraz będą wręcz natrętne.
    2. Julie na pewno widzi przystojną buźkę i wyrzeźbione ciało, ale ponad to, Daniel jest starszy, a jej może imponować zarówno jego dojrzałość, jaką prezentuję przed nią, jak i to, że zwrócił na nią uwagę starszy. Co do niego, to myślę, że przyciągnęło go, że jest taka otwarta i błyskotliwa, a do tego ładna, ale myślę, że z jego strony, to absolutnie nic poważnego, nie tak poważnego, jak u Julii, i to się na bank nie zmieni.
    3. Daniel tak lubi psa Elvisa, bo sam łże jak pies. Ciągle odpowiada wymijająco i na jeden konkretny punkt, zamiast ogólnikowo, jak to zazwyczaj ludzie robią.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Boże, ty na początku? Cóż się nadziało?
      Historia z komplementem jest autentyczna, byłem kiedyś uczestnikiem podobnej i choć nie ja prawiłem komplement i nie był on też skierowany w moją stronę, to nie umiem tego wymazać z pamięci.
      Ty to naprawdę, jeśli nie jesteś spragniona agresji, to od razu seksu chcesz xD
      Ta dojrzałość w postaci srebrzonych skroni jej imponuje, tak?
      Rozbawiła mnie odpowiedź na trzecie pytanie. Nie spadłbym na to, że można lubić psy, gdy samemu się łże jak pies.

      Usuń
  2. 1 i 2. Myślę, że są uroczy. Wydaje mi się, że Julię on przyciąga właśnie tym, że jest starszy, w pewnym sensie dojrzały, ale nie do końca, bo przy tym nie jest nudny, nie jest sztywny. Wydaję mi się, że chłopak taki jak Daniel ma swój urok, że nie można się z nim nudzić. Podobało mi się natomiast, że nie rzuciła mu się od razu na szyję, że raczył przyjść, tylko jednak zawiało od niej oburzeniem za spóźnienie. Z kolei w jego przypadku utwierdza mnie to w przekonaniu, że dla niego to nie byłą randka, a niezobowiązujące spotkanie z takim jakby kumplem, na które spokojnie można się te 5-15 minut poślizgnąć.
    3. Daniel jest w takim wieku, że spokojnie mógłby już być ojcem. Sądzę więc, że kłamał, bo nawet mi się wydawało, że gdzieś było wspomniane o tym, że był jedynakiem, chyba wtedy gdy matula go w domu nawiedziła, a on był na kacu. Sądzę też, że jeśli Daniel nie ma dziecka, to może z partnerką się o nie starają. W końcu i tak może być, prawda?

    takamilosc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgodzę się, że Julia pokazała namiastkę godności tym, że nie rzuciła mu się od razu na szyję. No i też się zgodzę, że gdzieś tam pośrodku oni się spotykają jeśli chodzi o rozwój - starszy ale jednak infantylny, młoda, ale jednak dojrzała.
      Faktycznie, gdy zaczyna się starania o dziecko, to kobiety zwykle już na samym początku oglądają wózeczki, łóżeczka i wysyłają ich zdjęcia lub linki do stron partnerowi z napisem "zobacz jakie słodkie, kupimy dla Stasia, nie?" choć Stasia jeszcze nawet w brzuchu w postaci fasolkowej nie ma :)

      Usuń
  3. Może ja już lepiej nie będę się rozpisywać, bo znowu jakąś gafę palnę i tyle.
    Nie za bardzo wiem co odpowiedzieć na pytania, ale spróbuję.

    1. Podobała mi się postawa Julii podczas spotkania z Danielem. Nie wkurzyła się na niego za spóźnienie, a mogła nawet na niego nie zaczekać. Ale cały czas podchodziła z pewnym dystansem do wszystkiego co jej mówił. Nie trzepotała rzęsami, nie kokietowała w żaden sposób. Nie wyglądało to tak, jakby usilnie chciała go zdobyć po początkowym mylnym wrażeniu, kiedy przeczytalam o jej nocnych fantazjach z Danielem w roli głównej. A Daniel jak Daniel, taki jakiś lekkoduch, niby tajemniczy w tyc swoich wypowiedziach.... Sama nie wiem.

    2. Ne mam pojęcia co Daniel może widzieć wJulii. Atrakcyjną dziewczynę? A ona w nim? To już w ogóle.... Może fascynuje ją to, że Daniel jest starszy? Może ma nadzieję na związek z dojrzałym mężczyzną, innym od kolegów w jej wieku, choć tu mogllaby się rozczarować

    3. Daniel raczej nie mówi dziewczynie prawdy. Plecie jej jakieś wymijające głupotki, ale nie wydaje mi się, żeby był ojcem. Ale nigdy nic nie wiadomo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale ja tez niekiedy totalną gafę palnę, więc naprawdę nie masz się czym przejmować.
      Ale ty kiedyś Daniela lubiłaś, a przynajmniej tak mi się wydawało, wiec chyba musi być w nim coś co jej imponuje, coś co jej się podoba.
      A co? Nie wygląda na ojca?

      Usuń
  4. 1. Podobało mi sie,że Julka nie robiła maślanych oczu i nie dała mu poznać po sobie,że jej się tak bardzo podoba,że nie spala przez niego cała noc. Daniel mnie denerwuje, zachowuje się jak duże dziecko.
    2. Nie wiem co w sobie widzą, on w niej może młoda, atrakcyjna dziewczynę, ale co ona w nim to nie wiem, nie polubiłam go, taki trochę co to nie on,drażnią mnie tacy ludzie.
    3. Myślę,że nie jest ojcem i z tymi wózkami to akurat prawdę mówił.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja się naprawdę bardzo cieszę, że odbieracie Daniela jako takie duże dziecko, bo ja pisząc właśnie chciałem by tak było. Chciałem by on pozostał taki chłopięcy, odrobinkę niedojrzały.
      Akurat prawdę? Chcesz mi dać do zrozumienia, że jak mój bohater się nie pomyli to prawdy nie powie? Tak to trochę zabrzmiało xD

      Usuń
  5. 1. Cały czas mam na ich temat takie samo zdanie - Julia za bardzo się przejęła, już snuje w głowie jakieś wizje przyszłości, a Daniel do wszystkiego podchodzi raczej obojętnie na zasadzie spotkają się i porozmawiają to fajnie, ale jeśli nie, to trudno i tyle.

    2. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia, co Julia widzi w Danielu, bo jak dla mnie to mężczyzna, który wolałby zawsze zostać chłopcem. Ani nie ma pomysłu na życie, ani większych ambicji, nic w tym rodzaju. Ona za to jest młoda, raczej ambitna, ma jakiś cel, nawet jeśli póki co jest nim po prostu dobre zdanie matury.

    3. Nie sądzę, żeby kłamał odnośnie tych wózków. Podchodzi do znajomości z Julią z taką obojętnością, że gdyby miał dzieci, raczej by jej o tym powiedział, nie przejmując się, że może ją w ten sposób do siebie zniechęcić.

    Pozdrawiam
    j-majkowska

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale on ma pomysł na życie, wie za co przeżyć każdy kolejny miesiąc. Tu akurat będę go bronił, bo nie trzeba się zrywać co rano o piątej i tyrać gdzieś ośmiu godzin, by zarabiać.
      Matura też nie jest w życiu żadnym wyznacznikiem ani dojrzałości, ani dorosłości, ani też nie otwiera furtki do jakieś wielkiej kariery czy dużych pieniędzy. Nie zamyka ich, może z nią być łatwiej, ale ja sam znam ludzi co ledwie podstawówkę skończyli i stawiają domy oraz panie po studiach siedzące na kasie lub na garnuszku rodziców, bo nie chcą sobie łapek brudzić owym siedzeniem na kasie, bo to poniżej ich ambicji, ale żyć na koszt rodziców, to już ich ambicja. Z resztą z dużą ilością młodych mężczyzn jest podobnie.

      Usuń
  6. Najpierw błędy do poprawki:
    choćby jakieś na wakacje
    jakiejś
    zupełnie tak jak chłopie
    chłopiec
    A teraz odpowiedzi na pytania:
    1. Pod względem psychicznym Julia i Daniel wydają się być mniej więcej w tym samym wieku - para dwudziestokilkulatków... :) On mnie czasem drażni, czasem rozśmiesza więc nie potrafię określić czy polubiłam tę postać. Jest dla mnie zbyt dziecinny i to mnie irytuje. Dziewczyna wydaje się być w porządku.
    2. Myślę, że spodobali się sobie czysto fizycznie. Ją pociąga to, że Daniel jest starszy, bezpośredni, być może lubi starszych facetów. Jego chyba również pociąga jej wiek. W sumie to nie wiem czy ona w ogóle mu się spodobała, traktuje ją raczej jak zwykłą kumpelę.
    3. Myślę, że skłamał, choć z drugiej strony Daniel nie wygląda mi na takiego, który trzyma zdjęcia wózków na telefonie SWOJEGO dziecka...
    Czekam na kolejną część.
    Pozdrawiam

    amandiolabadeo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. "Szukam pracy, choćby jakieś na wakacje, a potem się zobaczy. Wszystko od tej matury zależy." to zdanie Julii, wypowiadane przez nią, tu błąd akurat naumyślny, bo bardzo dużo młodych osób już nie używa tego "jakiejś" i bardzo dużo innych też nie używa. Choćby "tą książkę" a nie "tę książkę" czy "tego zeszyta" zamiast "ten zeszyt". Nie wiem więc czy mowa ewoluuje czy się cofa, ale ostatnio czytałem (uwaga, rzucam ciekawostką), że dopadł nas zupełnie nowy rodzaj analfabetyzmu - umiemy czytać i składać z liter wyrazy, ale nie potrafimy pisać, chyba, że odbywa się to na klawiaturze. Dzieci nie potrafią tworzyć znaków za pomocą długopisu i ręki. Coraz więcej dzieci w pewnym wieku nie potrafi kolorować w taki sposób, by nie wyjeżdżać za linię.
      wózków w telefonie swojego dziecka czy wózków swojego dziecka w telefonie? ;)
      Pozdrawiam.

      Usuń
  7. Jak już wcześniej napisałam, to Julia jest tą stroną której bardziej zależy. Dziewczyna się postarała, wyszykowała się, nawet zadbała o to, by nie było aż tak widać między nimi różnicy wieku. No i miałam rację Elviska zabrała ze sobą. Dla niej to spotkanie było ważne, wkręciła się w znajomość z Danielem. Ona jest wymagająca, stawia wysoko poprzeczkę, chłopcy w jej wieku albo ją nudzą, albo denerwują swoim zachowaniem. A z Danielem może porozmawiać i dobrze się czuje w jego towarzystwie, nie jest nastolatkiem który rzuca głupie uwagi, ale też nie jest nudnym statecznym starszym panem i to ją w nim pociąga.
    Myślę, że Danielowi spodobała się młoda ładna, zgrabna dziewczyna z którą można pogadać i poflirtować, wydaje mi się, że on w jakimś tam stopniu zdaje sobie sprawę, że spodobał się dziewczynie i postanowił to wykorzystać. Spodobało mi się, że Julka pomimo tego całego zauroczenia nim, nie mogła się już przecież doczekać spotkania, to okazała mu swoje niezadowolenie ze spóźnienia, że nie próbowała za wszelką cenę przypodobać się mu. Tak mi się zdaje, że ona na poważnie o nim myśli, ona już się zaangażowała, a on to chyba traktuje jako miły przerywnik w swoim życiu. Tak mi to przyszło do głowy, zwłaszcza jak okazało się, że ma w telefonie zdjęcia wózków dziecięcych. Myślę, że on okłamał Julię na temat tych zdjęć, że to nie chodziło wcale o wózek dla jego siostrzenicy, a w ogóle to on ma jakąś siostrę, myślę, że nie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To dbanie o to, by nie było aż tak widać różnicy wiekowej jest czasami konieczne. Mnie też śmieszy jak widzę gościa w garniaku, trzymającego za rekę dziewczynę w dresiku.

      Usuń